Czy w 2025 ktoś jeszcze klika w wyskakujące okienka?

Pamiętam czasy, gdy internet wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Był rok 2006, miałem 16 lat i prowadziłem swój własny serwis muzyczny. To były inne realia – w sieci królowały pliki mp3, torrenty i żarty, które dziś dawno byłyby zakazane. Wszystko wydawało się możliwe, a ja jako nastolatek czułem się jak pan internetu.

I właśnie wtedy wpadłem na „genialny” pomysł – wyskakujące okienka z reklamami. Ale nie takie zwykłe. To były pop-upy z uciekającym „X”, czyli krzyżykiem, którego praktycznie nie dało się kliknąć. Chciałem w ten sposób wymusić jak najwięcej kliknięć, bo każdy z nich oznaczał dodatkowe dolary z AdSense. Brzmi znajomo? W tamtych czasach takie triki stosowało wielu właścicieli stron.

Szybko jednak przekonałem się, że to ślepa uliczka. Google nie lubiło takich praktyk już wtedy, a dziś traktuje je jak otwartą wojnę z użytkownikiem. Mój serwis dostał twardego bana – zniknął z wyszukiwarki, a konto AdSense zostało zablokowane na zawsze. Jako 16-latek poczułem, że straciłem wszystko. To była dla mnie brutalna lekcja, że nachalne pop-upy mogą zabić nawet najlepiej zapowiadający się projekt.

Internet w 2006 roku był o wiele bardziej pobłażliwy – panowały serwisy z darmową muzyką, fora pełne linków do torrentów i memy, które dziś nie miałyby prawa istnieć. A mimo to już wtedy Google reagowało na praktyki, które szkodziły użytkownikom. Dziś jest jeszcze surowsze.

W 2025 roku wyskakujące okienka to relikt przeszłości. Owszem, da się je jeszcze spotkać, ale działają bardziej jak odstraszacz niż narzędzie sprzedaży. Google jasno mówi: strony, które nadużywają nachalnych interstitials, tracą na pozycji w wynikach wyszukiwania, a w skrajnych przypadkach mogą zostać całkowicie usunięte z indeksu.

Dlatego kiedy słyszę pytanie: „Czy w 2025 ktoś jeszcze klika w wyskakujące okienka?”, odpowiadam z własnego doświadczenia: to nie ma sensu. Użytkownicy uciekają, Google karze, a marka traci na wiarygodności.

Lepszym rozwiązaniem są przemyślane elementy UX – CTA wplecione w treść, subtelne banery, formularze widoczne wtedy, gdy użytkownik faktycznie ich potrzebuje. To nie tylko zgodne z wytycznymi Google, ale też o wiele skuteczniejsze w dłuższej perspektywie.

Sam przekonałem się o tym na własnej skórze kilkanaście lat temu i do dziś ta lekcja pozostaje dla mnie aktualna. Strona ma służyć użytkownikowi – nie odwrotnie.

budowanie świadomości marki

Czego unikać, a co stosować zamiast pop-upów

Po mojej młodzieńczej wpadce z uciekającym „X” wiem jedno – nie każdy trik marketingowy działa na korzyść biznesu. W 2025 roku granica między irytowaniem użytkownika a skutecznym prowadzeniem go do działania jest jeszcze wyraźniejsza niż kiedyś.

Co odpycha użytkowników?

  • Wielki pop-up od razu po wejściu – zakrywa całą treść, zanim użytkownik w ogóle zdąży zobaczyć, co oferujesz.
  • Uciekające krzyżyki i sztuczki z zamykaniem – nie tylko irytują, ale wręcz wzbudzają agresję.
  • Pop-upy mobilne – na telefonie zasłaniają cały ekran, przez co wielu użytkowników od razu wychodzi ze strony.
  • Zbyt częste komunikaty – jeżeli co chwilę coś wyskakuje, to wrażenie jest jedno: „ta strona próbuje mnie zmusić do czegoś, czego nie chcę”.

Co działa lepiej w 2025 roku?

  • Banery wplecione w treść – delikatne, niezakrywające contentu, a jednocześnie widoczne.
  • CTA jako część artykułu – naturalne wezwania do działania osadzone między akapitami.
  • Formularze w odpowiednim momencie – np. na końcu artykułu lub w sekcji „więcej informacji”, kiedy użytkownik faktycznie może chcieć się zapisać.
  • Sticky bar u góry lub dołu ekranu – subtelny pasek z przyciskiem, który nie przeszkadza w czytaniu.

Dlaczego to ma znaczenie?

Google coraz mocniej ocenia strony pod kątem UX (User Experience). Nachalne pop-upy powodują wysoki współczynnik odrzuceń, a to sygnał, że treść jest nieatrakcyjna. W praktyce oznacza to spadki w wynikach wyszukiwania. Z kolei strony, które dbają o użytkownika, naturalnie zyskują lepszą widoczność i wyższe wskaźniki konwersji.

ban od google

Jak Google karze strony za złe pop-upy?

Google od lat jasno podkreśla, że natrętne wyskakujące okienka, które zasłaniają treść, to naruszenie zasad. Pierwszy poważny krok zrobiło w 2017 roku, kiedy ogłosiło, że będzie obniżać pozycje w wynikach wyszukiwania dla stron używających tzw. intrusive interstitials. W 2025 roku te zasady są jeszcze bardziej restrykcyjne, bo internet przeszedł w dużej mierze na mobile, a tam pop-upy potrafią kompletnie zablokować dostęp do treści.

„Od 10 stycznia 2017 roku strony, na których treść nie jest łatwo dostępna dla użytkownika podczas przechodzenia z wyników wyszukiwania mobilnego, mogą nie być tak wysoko oceniane.”
(źródło Google)

Co może się stać, jeśli przesadzisz z pop-upami?

  1. Spadki pozycji w Google
    Algorytm ocenia stronę pod kątem użyteczności. Jeśli wyskakujące okienko uniemożliwia szybki dostęp do treści, strona spada w wynikach. Nawet wartościowy content może wtedy zostać „schowany” za konkurencją.
  2. Brak wyświetlania w mobilnych wynikach TOP
    Google mocno filtruje strony pod kątem wygody użytkownika na telefonach. Pop-up, który zakrywa ekran smartfona, może sprawić, że witryna w ogóle nie będzie się pojawiać na wysokich pozycjach w mobilnym Google.
  3. Filtr jakości (tzw. „soft ban”)
    To nie zawsze oficjalny komunikat w Search Console. Czasami strona po prostu przestaje rosnąć, mimo linków i treści. Algorytm ocenia ją jako mniej wartościową, bo zbyt agresywnie „przeszkadza” użytkownikowi.
  4. Problemy z Google Ads i AdSense
    Nachalne pop-upy mogą naruszać zasady reklamowe. Tak właśnie skończył mój serwis muzyczny w 2006 roku – twardym banem od Google AdSense. W 2025 roku polityki są jeszcze bardziej restrykcyjne i wystarczy jedno zgłoszenie użytkownika, aby konto reklamowe zostało zawieszone.
  5. Negatywny wpływ na Core Web Vitals
    Pop-upy potrafią podbić wskaźnik CLS (Cumulative Layout Shift), czyli stabilność wizualną strony. A to jeden z czynników rankingowych. Im bardziej wyskakujące okienko „przesuwa” treść, tym gorszy wynik i niższa ocena jakości.

Efekt końcowy?

Strona, która zbyt mocno polega na agresywnych pop-upach, traci użytkowników, traci widoczność w Google i w skrajnych przypadkach może całkowicie wypaść z wyników. To dokładnie to, co spotkało mój młodzieńczy projekt – tylko dziś Google reaguje szybciej i bardziej zdecydowanie.

Jak w 2025 budować skuteczne CTA bez pop-upów

Jeśli pop-upy to ślepa uliczka, to czym je zastąpić? Prawda jest taka, że w 2025 roku użytkownicy nie mają nic przeciwko CTA, pod warunkiem że są one naturalne i pomagają w nawigacji, zamiast przeszkadzać. Najlepsze wezwania do działania nie atakują, ale subtelnie prowadzą czytelnika tam, gdzie chcemy.

1. CTA wplecione w treść

Najprostsze i jednocześnie najskuteczniejsze. W artykułach blogowych można dodać krótkie akapity typu: „Jeśli zastanawiasz się, jak zrobić stronę, która działa, sprawdź naszą ofertę tworzenia stron internetowych”. Takie CTA wygląda jak naturalne przedłużenie treści..

2. Banery kontekstowe

Zamiast wyskakujących okienek – grafiki w treści albo na końcu artykułu. Mogą zawierać przycisk „Umów konsultację” albo „Poznaj ofertę”. Dobrze zaprojektowany baner przyciąga wzrok, ale nie zasłania treści.

3. Sticky bar

Subtelny pasek przy górze lub dole strony, widoczny podczas przewijania. Nie przeszkadza w czytaniu, ale cały czas przypomina o akcji, np. „Zbuduj swoją stronę z nami – sprawdź ofertę”.

4. CTA w sekcjach contentowych

Świetnie działają tzw. content boxy – małe wyróżnione bloki w środku artykułu. Mogą mieć inny kolor tła, krótki tekst i przycisk. Dzięki temu są widoczne, ale nie nachalne.

5. Formularze w odpowiednim momencie

Zamiast wyskakiwać na dzień dobry, formularz zapisu do newslettera może być umieszczony na końcu wpisu blogowego, gdy użytkownik właśnie przeczytał wartościową treść. Wtedy chętniej zostawia swój e-mail.

Dlaczego to działa?

Wszystkie te rozwiązania mają jedną wspólną cechę – szanują użytkownika. Nie blokują treści, nie wymuszają decyzji, a jedynie podpowiadają kolejny krok. Dzięki temu konwersja rośnie, a Google ocenia stronę jako przyjazną i wartościową.

Facebook w wynikach wyszukiwania Google - Podsumowanie

Podsumowanie

Moja przygoda z wyskakującymi okienkami nauczyła mnie jednej ważnej rzeczy – w internecie nie ma drogi na skróty. To, co kiedyś wydawało się sprytnym trikiem, szybko może obrócić się przeciwko nam. Pop-upy z uciekającym „X” dały mi krótki zastrzyk kliknięć, ale zakończyły się twardym banem od Google i utratą całego serwisu.

Dziś, w 2025 roku, użytkownicy są jeszcze bardziej wymagający. Google surowiej ocenia strony, a konkurencja o uwagę klienta jest ogromna. Dlatego skuteczne CTA musi być przemyślane, naturalne i dopasowane do potrzeb odbiorcy.

„Więcej o tym, jak tworzyć skuteczne wezwania do działania, dowiesz się w naszym artykule: Co to jest CTA?

Jeśli chcesz mieć stronę, która nie odstrasza pop-upami, a zamiast tego naprawdę przyciąga klientów i jest zgodna z wytycznymi Google, sprawdź naszą ofertę Tworzenie Stron Internetowych. To rozwiązanie, które pozwoli Ci uniknąć błędów z przeszłości i zbudować serwis, który realnie pracuje na Twój biznes.

Mini FAQ, czyli nie bądź zielony w temacie wyskakujących okienek

Zielona Borówka FAQ Pop-upy
Dlaczego pop-upy mogą zaszkodzić stronie?
Bo psują doświadczenie użytkownika (UX), zwiększają współczynnik odrzuceń i mogą obniżyć pozycję w Google.
Czy Google faktycznie karze za nachalne okienka?
Tak. Od 2017 roku obowiązuje zasada, że strony z intruzywnymi interstitials mogą tracić widoczność w wynikach mobilnych.
Jakie pop-upy są najbardziej szkodliwe?
Pełnoekranowe okna pojawiające się od razu po wejściu na stronę, uciekające „X” i komunikaty zasłaniające treść.
Co stosować zamiast pop-upów?
Lepsze są subtelne CTA w treści, sticky bary, banery kontekstowe i formularze dodane na końcu artykułu.
Czy pop-up zawsze jest zły?
Nie każdy. Pop-up aktywowany przy wychodzeniu ze strony (tzw. exit intent) może być akceptowalny, jeśli nie zasłania treści od razu.
Krzysztof Gruca
Krzysztof Gruca

Projektant stron i specjalista SEO/UX z 20-letnim stażem. Łączę wyczucie grafiki z technicznym SEO i dbałością o wydajność (Core Web Vitals), żeby każdy projekt był intuicyjny, szybki i gotowy na wysokie pozycje - a kawa to mój najwierniejszy framework.