Fenomen Labubu – jak social media zrobiły z pluszaka globalny trend

Fenomen Labubu nie jest przypadkiem – to idealny przykład na to, jak social media w 2025 roku potrafią wykreować trend szybciej i skuteczniej niż jakakolwiek tradycyjna kampania reklamowa. Jeszcze kilka miesięcy temu Labubu był niszowym pluszakiem z kolekcji chińskiego producenta Pop Mart, a dziś stał się globalnym wiralem, obecnym w feedach TikToka i Instagrama od Azji po Europę.

Z perspektywy marketingu to niezwykle cenny case study: pokazuje, że w erze krótkich form wideo i contentu viralowego, to nie budżet reklamowy decyduje o sukcesie produktu, lecz emocje odbiorców, mechanizmy FOMO i siła społeczności online. Labubu – zabawka balansująca między „brzydotą” a „urokiem” – stał się symbolem tego, że największe trendy rodzą się organicznie w social mediach, a marki muszą być gotowe, by je zauważyć i wykorzystać.

Czym jest Labubu? Skąd się wziął trend

czym jest labubu

Geneza postaci (Kasing Lung, „The Monsters”, współpraca z Pop Mart)

Labubu to nie jest zwykły pluszak ze sklepu z zabawkami. Jego historia zaczęła się od twórczości Kasinga Lunga, ilustratora z Hongkongu, który stworzył serię „The Monsters”. Postacie z tej serii balansują między tym, co dziwne, straszne i urocze – i to właśnie sprawia, że ludzie nie potrafią oderwać od nich wzroku.

Kilka lat później pojawił się Pop Mart – chińska marka, która specjalizuje się w figurkach kolekcjonerskich sprzedawanych w modelu blind box (czyli kupujesz pudełko, ale nie wiesz, jaka figurka kryje się w środku). To trochę jak otwieranie kart Pokémon albo lootboxa w grze – sama niespodzianka staje się częścią zabawy.

Kiedy Pop Mart wziął pod skrzydła postać Labubu, to od razu było wiadomo, że powstaje coś wyjątkowego. Figurki i pluszaki idealnie wpisywały się w trend „ugly-cute” – czyli brzydko-urocze. Mają wielkie oczy, zęby jak z kreskówki i wygląd, który jest jednocześnie trochę niepokojący i absolutnie słodki. To połączenie sprawiło, że Labubu zaczął wyróżniać się na tle setek podobnych maskotek.


Blind boxy, edycje limitowane i kolekcjonerski charakter

Fenomen Labubu nie opiera się tylko na wyglądzie. Ogromną rolę gra tutaj cała otoczka kolekcjonerstwa.

  • Blind box: Kupujesz figurkę i nie masz pojęcia, co znajdziesz w środku. To budzi emocje i działa jak mini-loteria. Ludzie nagrywają unboxingi, wrzucają je na TikToka, a widzowie żyją razem z nimi emocjami odkrywania.
  • Edycje limitowane: Pop Mart świetnie rozgrywa kartę FOMO. Wypuszczają limitki i edycje specjalne – czasem dostępne tylko w określonych sklepach, regionach albo przez krótki czas. Efekt? Kolekcjonerzy ustawiają się w kolejkach, a ceny na rynku wtórnym potrafią iść w górę kilkukrotnie.
  • Społeczność: Kolekcjonowanie Labubu to trochę jak wejście do klubu. Ludzie wymieniają się figurkami, polują na brakujące modele i chwalą swoimi „dropami” w social mediach. Powstaje prawdziwa społeczność fanów, która nakręca hype jeszcze bardziej.

To nie jest tylko pluszak – to kawałek kultury internetu. Labubu działa jak mem: dziwny, ale uroczy, śmieszny, a zarazem wyjątkowy. I to właśnie połączenie z social mediami sprawiło, że z niszowej zabawki zrobił się globalny fenomen.

Jak social media zrobiły z Labubu globalny viral ?

TikTok & Reels → krótkie formaty, memiczność „ugly-cute”

Labubu stał się stworzony do TikToka i Instagrama Reels. Dlaczego? Bo ma w sobie dokładnie to, czego algorytmy i użytkownicy szukają: kontrast i emocje.

Wyobraź sobie feed: dziesiątki ładnych, pastelowych filmików, a tu nagle pojawia się dziwaczny stworek z wielkimi zębami i oczami. Zatrzymujesz scrollowanie, bo… to coś innego. To właśnie efekt „ugly-cute” – dziwnie urocze rzeczy robią furorę, bo są memiczne.

Marketerzy powinni z tego wyciągnąć lekcję: w krótkich formach nie zawsze wygrywa perfekcyjna estetyka. Czasem coś krzywego, dziwnego czy niedoskonałego ma większy potencjał, bo przyciąga uwagę i generuje reakcje.


UGC: unboxingi, porównania „real vs fake”, duety/stitch

Kolejna rzecz, która nakręciła popularność Labubu, to User Generated Content (UGC). I to w różnych odmianach:

  • Unboxingi – ludzie otwierają blind boxy, pokazują reakcje i budują napięcie. To działa jak mini reality show – każdy chce zobaczyć, „co trafiło się tym razem”.
  • Porównania „real vs fake” – TikTok pokochał filmiki, gdzie fani zestawiają oryginalne figurki z podróbkami. To generuje dyskusję („który lepszy?”), a przy okazji podbija zasięgi.
  • Duety i stitch – reakcje innych użytkowników (np. zdziwienie, śmiech, porównania do memów) tworzą efekt spirali. Jeden filmik rodzi dziesiątki kolejnych, każdy z nowym twistem.

Praktyczna wskazówka: jeśli marka chce, by jej produkt poszedł viralem, powinna zostawić przestrzeń na remiksowanie. Labubu stał się viralem, bo nie był „zamkniętym” produktem – można było go porównywać, nagrywać, memizować i ciągle odkrywać na nowo.


Mikroinfluencerzy i efekt kuli śnieżnej (audio-trendy, hashtagi)

Wielu myśli, że takie wirale nakręcają od razu gigantyczne gwiazdy internetu, ale w przypadku Labubu to często zaczynało się od mikroinfluencerów. Ludzie z kilkoma tysiącami followersów wrzucali swoje unboxingi albo śmieszne reakcje – a algorytm wynosił je do setek tysięcy wyświetleń.

Dodatkowy paliwko? Audio-trendy i hashtagi. Wystarczyło, że ktoś połączył Labubu z popularnym dźwiękiem na TikToku, a reszta społeczności to podchwyciła. Hashtagi w stylu #Labubu, #LabubuUnboxing czy #UglyCute stały się punktem zbornym dla fanów, a efekt kuli śnieżnej był nie do zatrzymania.

Wniosek praktyczny dla marek:

  • Nie zawsze potrzebujesz dużych budżetów i top influencerów. Czasem wystarczy kilkadziesiąt kreatywnych filmików od mikro-kont tworzonych organicznie.
  • Audio to klucz w TikToku – jeśli Twoja marka znajdzie odpowiedni dźwięk i „podczepi się” pod trend, może wejść do viralowej karuzeli.
  • Hashtagi jako społeczność – traktuj je jak mini-forum wokół produktu. To tam fani sami nakręcają dyskusję i hype.

I tak z małego stworka Labubu zrobił się globalny fenomen – nie przez reklamy w TV, tylko przez memy, unboxingi i kreatywność zwykłych użytkowników.

Chcesz złapać swój własny efekt Labubu w social mediach?

Bezpłatna wycena

Psychologia trendu Labubu

labubu fenomen trzy pluszaki

FOMO i rzadkość (dropy)

Jednym z największych motorów napędowych fenomenu Labubu jest FOMO – fear of missing out.
Pop Mart świetnie rozgrywa temat ograniczonej dostępności. Każda nowa seria figurek to drop – pojawia się nagle, w małej ilości, a potem znika. Efekt? Ludzie rzucają się na zakupy, żeby nie zostać „tym, co przegapił”.

Działa tu czysta psychologia:

  • Ograniczona ilość → większa wartość.
  • Ryzyko, że „już nie będzie” → natychmiastowa decyzja zakupowa.
  • Historie o tym, jak ktoś kupił figurkę za 60 zł, a teraz jest warta 500 zł → dodatkowo wzmacniają chęć posiadania.

Dla marek to jasny sygnał: nie zawsze musisz sprzedawać w trybie „zawsze dostępne”. Czasem lepiej robić małe serie, które ludzie rozchwycą w godzinę.


Kolekcjonerstwo i „tożsamość plemienia”

Labubu to nie tylko pluszak – to przynależność do klubu.
Kiedy ktoś kupuje figurkę, to nie chodzi tylko o sam produkt, ale o wejście w społeczność ludzi, którzy go kolekcjonują, wymieniają się i chwalą swoimi zdobyczami online.

Tożsamość plemienia działa tu perfekcyjnie:

  • Posiadanie Labubu → jesteś częścią trendu.
  • Posiadanie rzadkiego Labubu → jesteś na wyższym poziomie kolekcjonerskiej „hierarchii”.
  • Brak Labubu → zostajesz „poza bandą” i czujesz, że coś Cię omija.

I znów – to nie reklama telewizyjna tworzy ten efekt, tylko sama społeczność w social mediach. Marki mogą się na tym wzorować, budując wokół swoich produktów subkultury.


Kontrast emocji: „brzydkie, ale urocze”

Największa siła Labubu? To, że jest dziwnie uroczy.
Nie jest to klasyczny słodziak typu Hello Kitty. Zamiast tego ma dziwaczne proporcje, wielkie zęby i trochę upiorny uśmiech.

I właśnie to działa:

  • Wzbudza mieszane emocje – jedni się śmieją, inni mówią „co to za potworek?”, jeszcze inni się zakochują.
  • Takie kontrasty przyciągają uwagę w social mediach – bo wywołują reakcje.
  • „Ugly-cute” to estetyka, która świetnie się memizuje – można zrobić zrzutkę, dodać zabawny tekst i nagle masz gotowego virała.

Tu kryje się praktyczna lekcja: produkty, które nie są idealne, czasem lepiej się sprzedają, bo mają charakter i dają ludziom pole do interpretacji.


I właśnie te trzy elementy – FOMO, kolekcjonerstwo i kontrast emocji – sprawiły, że Labubu nie jest tylko zabawką, ale pełnoprawnym fenomenem kulturowym napędzanym social mediami.

Dane i sygnały popularności (2024–2025)

marketing social media

Wzrost zapytań i wyszukiwań

W latach 2024–2025 fraza „Labubu” eksplodowała w Google Trends i w statystykach social mediów. Hashtagi takie jak #Labubu, #LabubuUnboxing czy #UglyCute mają już setki milionów wyświetleń na TikToku i Instagramie, a wykres wyszukiwań wygląda jak typowy przykład wirala – spokojny wykres nagle idący pionowo w górę.

Sprzedaż i social commerce

Labubu świetnie wpisał się w model TikTok Shop i dropów Pop Mart. Figurki i pluszaki wyprzedawały się w godzinę, w niektórych krajach ustawiano się w kolejkach offline, a rynek wtórny szybko podbił ceny nawet kilkukrotnie względem oryginalnej.

Ceny na rynku wtórnym

Niektóre edycje limitowane potrafią osiągać ceny 200–500$ na eBayu czy w grupach kolekcjonerskich. Widać wyraźnie efekt spekulacji – część kupujących traktuje Labubu bardziej jako inwestycję niż zabawkę.

Ciemna strona viralu

  • Podróbki – tanie kopie zalewają Aliexpress i inne platformy.
  • Bańka spekulacyjna – ryzyko, że ceny są sztucznie napompowane.
  • Przesyt – zbyt częste dropy mogą „zmęczyć” fanów.

Rekordowe sprzedaże Labubu — ceny i ciekawostki

pozycjonowanie stron www

1. Human-sized (żywy rozmiar) Labubu — ~ 150 300 USD

Na aukcji w Pekinie (Yongle International Auction House) sprzedano czterostopowy (około 1,2 m) pluszak Labubu w kolorze mint green za 1,08 mln juanów (~ 150 324 USD). Ustanowiło to nowy globalny rekord ceny za zabawkę tego typu. Źródło: labubucollector.com

2. Żywy Labubu mint — także potwierdzony na Wikipedii

Wikipedia również podaje tę samą wartość – mówiąc o „4‑ft mint‑green Labubu” sprzedanym za 170 000 USD na pierwszej oficjalnej aukcji w Pekinie w czerwcu 2025. Źródło: wikipedia.org
(Występuje tu niewielka rozbieżność: media mówią o ok. 150 300 USD, Wikipedia o ok. 170 000 USD — różnice mogą wynikać z kursu walut czy zaokrągleń.)

3. Labubu x Vans – ok. 10 500 USD

Najdroższa znana wersja kolekcjonerska bez gigantycznego rozmiaru — specjalna edycja Labubu ubrana w styl Vans, sprzedana na eBayu za 10 500 USD (pierwotna cena rynkowa: ok. 85 USD), czyli ponad 125 × więcej. Źródło: ndtv.com


Kto kupił najdroższy Labubu?

Informacje o konkretnym nabywcy danych egzemplarzy nie zostały ujawnione przez media — zwykle kupujący pozostają anonimowi, zwłaszcza przy aukcjach tego typu. W przypadku największego rekordu — Life‑size Labubu — jedynym znanym faktem jest, że wygrał go „online bidder” — użytkownik licytujący zdalnie podczas aukcji w Pekinie.


Gdzie kupić Labubu, żeby mieć pewność, że jest oryginalne?

Najbezpieczniejsze źródła to:

  1. Oficjalne sklepy Pop Mart – zarówno stacjonarne (w większych miastach Azji, ale coraz częściej też w Europie), jak i online.
  2. Sklep internetowy Pop Mart (popmart.com) – największa pewność oryginału i dostęp do nowych dropów.
  3. Autoryzowani resellerzy – np. oficjalne stoiska w galeriach handlowych, partnerzy Pop Mart (np. Tmall, JD w Chinach).

Czego unikać ?

  • Aliexpress, Shein, Wish i inne platformy „no name” – tam królują podróbki.
  • Podejrzanie tanie oferty – jeśli ktoś sprzedaje rzadkiego Labubu za ułamek ceny, to prawie na pewno fake.
  • Brak oryginalnego opakowania blind box – każdy Labubu ma swoje pudełko, kody i charakterystyczne nadruki.

Tip dla kupujących: zawsze sprawdzaj opinie sprzedawcy i szukaj informacji o certyfikatach. Pop Mart daje też możliwość weryfikacji niektórych edycji poprzez kody QR lub numery seryjne.

Co to jest Lafufu i czym różni się od Labubu?

W sieci coraz częściej pojawia się hasło „Lafufu” – wiele osób myśli, że to nowa postać od Pop Mart albo „młodszy brat” Labubu. W rzeczywistości sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Lafufu nie jest oficjalną maskotką. To potoczna nazwa, którą internauci nadali podróbkom Labubu. Tanie, krzywo szyte i często zabawnie wyglądające wersje zaczęły pojawiać się na platformach takich jak Shein, Aliexpress czy w przypadkowych sklepach. Różnią się od oryginałów jakością materiałów, szczegółami twarzy i brakiem certyfikatów Pop Mart.

Co ciekawe, te „bootlegi” szybko stały się memem. Użytkownicy TikToka i Instagrama zaczęli nagrywać filmiki pokazujące różnice między oryginalnym Labubu a „Lafufu” – i nagle nawet fejki zyskały własny fanbase. Dla części osób kupienie Lafufu to forma żartu, dla innych – sposób na „posiadanie” trendu w dużo niższej cenie.

Podstawowe różnice:

  • Labubu – oryginał od Kasing Lunga i Pop Mart, kolekcjonerskie figurki i pluszaki, limitowane edycje, wysoka jakość.
  • Lafufu – podróbka, brak powiązania z Pop Mart, tańsza, niższa jakość, często sprzedawana na nieoficjalnych platformach.

Wniosek: Lafufu to nie „inna maskotka”, tylko fenomen podróbek, które same w sobie stały się częścią kultury internetu. To świetny przykład na to, że social media potrafią wypromować nie tylko oryginały, ale i ich nieudolne kopie.

Facebook w wynikach wyszukiwania Google - Podsumowanie

Podsumowanie

Fenomen Labubu to coś więcej niż chwilowa moda na dziwnego pluszaka. To żywa ilustracja tego, jak działa dzisiejszy świat social mediów – szybki, nieprzewidywalny i napędzany emocjami użytkowników.

Widzimy tutaj kilka kluczowych mechanizmów:

  • Siła formatu – krótkie wideo (TikTok, Reels) stało się głównym paliwem dla trendów, a Labubu dzięki swojemu wyglądowi idealnie pasował do memicznego storytellingu.
  • Społeczność jako motor – nie marki, nie reklama, ale zwykli ludzie tworzący unboxingi, porównania i memy sprawili, że produkt eksplodował globalnie.
  • Psychologia FOMO i kolekcjonerstwa – ograniczone dropy i „święte graale” w postaci rzadkich figurek nakręciły emocje i poczucie przynależności.
  • Ekonomia trendu – ceny na rynku wtórnym, podróbki i spekulacje pokazały, że wiral ma realny wpływ na wartość rynkową produktu.

Dla marketerów i właścicieli marek wnioski są jasne:

  1. Obserwuj mikrotrendy – bo często to one rosną do globalnej skali.
  2. Daj produktowi „pole do zabawy” – coś, co można nagrywać, remiksować, reinterpretować.
  3. Wykorzystuj społeczność – wspieraj UGC, reaguj na memy, pozwól fanom współtworzyć historię produktu.
  4. Nie bój się „dziwnego” – rzeczy, które wywołują skrajne reakcje, mają największy potencjał wiralowy.
  5. Przygotuj się na ciemną stronę viralu – podróbki, przesyt i bańka spekulacyjna to nieodłączna część popularności.

Labubu pokazał, że social media biją tradycyjną reklamę na głowę – zarówno pod względem szybkości budowania trendu, jak i globalnego zasięgu. To ostrzeżenie, ale i szansa: jeśli umiesz czytać sygnały, działać szybko i tworzyć przestrzeń do angażowania fanów, możesz powtórzyć efekt „Labubu” nawet przy małym budżecie.


Chcesz dowiedzieć się, jak Twoja marka może wykorzystać siłę social mediów i micro-trendów?
Sprawdź nasze Prowadzenie Social Media – dajemy darmowy audyt na start i pokazujemy, jak zamienić algorytmy w Twoich sprzymierzeńców.

Mini FAQ, czyli nie bądź zielony w temacie Labubu

Zielona Borówka FAQ o Labubu
Co to jest Labubu?
Labubu to postać stworzona przez ilustratora Kasinga Lunga, rozwinięta przez Pop Mart w kolekcji „The Monsters”. To figurki i pluszaki sprzedawane w formie blind boxów, znane z estetyki „ugly-cute”.
Dlaczego Labubu jest tak popularny?
Popularność Labubu napędzają TikTok i Instagram – unboxingi, memy i viralowe filmiki sprawiły, że stał się symbolem trendów generowanych w social mediach.
Ile kosztuje Labubu?
Ceny nowych blind boxów zaczynają się od kilkudziesięciu złotych, ale edycje limitowane potrafią osiągać setki dolarów na rynku wtórnym. Rekordy przekraczały nawet 150 tys. USD przy dużych aukcjach.
Gdzie kupić oryginalnego Labubu?
Najbezpieczniej w oficjalnym sklepie Pop Mart (online lub stacjonarnie) oraz u autoryzowanych resellerów. Unikaj Aliexpress i Shein – tam królują podróbki.
Co to jest Lafufu?
Lafufu to potoczna nazwa tanich podróbek Labubu. Nie jest to oficjalna postać Pop Mart, a jedynie memiczna alternatywa stworzona przez rynek i fanów internetu.
Czy Lafufu to podróbka Labubu?
Tak. Lafufu nie ma nic wspólnego z Pop Mart – to określenie na fejkowe pluszaki, które zyskały popularność dzięki swojej niedoskonałości i niskiej cenie.
Który Labubu jest najdroższy?
Rekord należy do gigantycznego Labubu w kolorze mint green, sprzedanego na aukcji w Pekinie za ponad 150 tys. USD. Wersje limitowane jak Wizard czy Christmas Edition też osiągają zawrotne ceny.
Dlaczego ludzie kupują Lafufu zamiast Labubu?
Z powodu ceny i memicznej popularności. Dla wielu kupujących Lafufu to zabawna, tania alternatywa, a niektórzy wręcz kolekcjonują je jako „bootleg art”.
Czy Labubu to chwilowa moda?
Fenomen Labubu może się nasycić jak każdy trend, ale marka Pop Mart od lat rozwija kolekcję „The Monsters”. To wskazuje, że Labubu zostanie z nami dłużej – choć skala hype’u może się zmieniać.
Jak rozpoznać oryginalnego Labubu od podróbki?
Oryginalny Labubu zawsze ma charakterystyczne opakowanie blind box, wysoką jakość wykonania i certyfikat Pop Mart. Podróbki często mają krzywe szwy, inne proporcje i brak znaków oryginalności.

Krzysztof Gruca
Krzysztof Gruca

Projektant stron i specjalista SEO/UX z 20-letnim stażem. Łączę wyczucie grafiki z technicznym SEO i dbałością o wydajność (Core Web Vitals), żeby każdy projekt był intuicyjny, szybki i gotowy na wysokie pozycje - a kawa to mój najwierniejszy framework.